Sobota, 31 maja 2014
Wreszcie go spotkałem. Wielokrotnie na spacerach widziałem ślady łosia odciśnięte na piaszczystej drodze i w końcu zobaczyłem go w ostatnia sobotę maja. Mamy na wsi pięknego „łopatacza”
Jeszcze łopaty są w porostkach
Poniżej na zdjęciu wyraźnie widać, że to nie będzie „badylarz”. Ostrość wprawdzie poszła w krzaki ale łopaty widać. Oj będzie się działo na jesieni. Już widzę te zasiadki o świcie.
Obserwuję łosia a tu nagle widzę, że zaczyna się on zachowywać trochę nerwowo. Pomyślałem, że mnie zobaczył. W pewnym momencie zaczął uciekać. Okazało się, że powodem ucieczki był nasz sąsiad, który jechał nieopodal drogą na rowerze. Sąsiad mnie zobaczył i z radością krzyknął w moim kierunku na całe gardło DZIEŃ DOBRY !!!!. Odpowiedziałem po cichu. Pakuję sprzęt fotograficzny a tu w pewnym momencie słyszę jakiś odgłos sapania niczym smok, który zionie ogniem. Odgłos zbliża się a ja myślę, że teraz to jakaś „grubsza sztuka” Spoglądam do góry a tam leci balon w moim kierunku. Ten odgłos to włączanie palników, które ogrzewają powietrze. Ci z balonu, też z jakiegoś stowarzyszenia fotograficznego, cały czas robili zdjęcia.
Balon odleciał
A na niebie pojawiła się pustułka
Na polach obok nas wschodzi już kukurydza
I taki to był poranny spacer po okolicy.