paź 222012
 

Piątek, 19 października 2012

Tym razem opowiem o moim bliskim spotkaniu z Łosiem. Ale od początku. Z domu wyruszyłem chwilę po wschodzie słońca. Na dworze mgła, po kilkunastu minutach dotarłem w okolice rzeki Bug. Ranek wyglądał mniej więcej tak:

Miejsce do „czatowania” wybrałem pod drzewem, które widać po lewej stronie na powyższym zdjęciu. Usiadłem na małym stołeczku, nakryłem się siatką maskującą i czekam, co będzie się działo. Przez pewien czas zupełna cisza więc zająłem się fotografowaniem martwej natury.

W pewnym momencie, oglądam się w przeciwnym kierunku a tam jakby nigdy nic, biegnie sobie dokładnie w moim kierunku piękny Łoś „badylarz”

Łoś mnie nie zauważył i był już co raz bliżej. Przyznaję, wystraszyłem się, zrzuciłem z siebie siatkę maskującą i wstałem. Łoś mnie wtedy zauważył, zatrzymał się i zaczęliśmy obaj patrzeć na siebie.

Widok był niesamowity, łoś stoi w miarę niedaleko mnie, para bucha mu z nozdrzy (niestety nie wyszło to na zdjęciu) i nie wiem co dalej zrobi. Na szczęście łoś sobie zawrócił i pobiegł w kierunku lasu.

Pod lasem miałem okazję go jeszcze fotografować.

Do tej pory zastanawiam się, co by było gdybym grzecznie siedział w swojej „czatowni”? Albo by mnie rozdeptał, albo by przeszedł kilka metrów ode mnie. Wniosek z tego, że muszę się lepiej przygotować do takich sesji fotograficznych. Dopiero w domu, gdy oglądałem zdjęcia w komputerze, zauważyłem , że wszystkie fotografie wykonałem na 3/4  możliwości obiektywu. To dowód na to, że byłem pod ogromnym wrażeniem takiego bliskiego spotkania z Łosiem.

Więcej zdjęć do obejrzenia w  Galerii http://jastalski.web-album.org/album/24435,slopsk-19-10-2012